Przykład rozwoju gier planszowych pokazuje po raz kolejny, że zjawiska nie można oceniać pochopnie. Gry planszowe rozwijają się, nawet zaznacza się powrót do nich. Na dodatek nierzadko są sprzężone z elektroniką, choć akurat to ma miejsce już od dawna. Mimo to zbytnie poleganie na elektronice wzbudza niepokój, a nawet pogardę u prawdziwych pasjonatów „planszówek”.
Gry planszowe to nie tylko plaska plansza, ale coraz częściej dodatkowe gadżety. Część osób ze starszej generacji pewnie pamięta grę pod nazwą „Sowa atomowa”, w której działaniu niezbędną funkcję pełnił magnes. W tym czasie już grano w planszówki z lampkami elektrycznymi. Natomiast już od kilku dekad mamy do czynienia z grami monitowanymi przez komputery. Przykładem „planszówki” współpracującej z komputerem mogą być przecież szachy i choćby do sławnego pojedynku Gari Kasparowa z komputerem wyposażonym w program „Deep Blue”. To był rok 1996 i mistrz wtedy przegrał z komputerem.
W nowym tysiącleciu
W nowym tysiącleciu nadal powodzeniem cieszą się tradycyjne planszówki bez elektroniki w stylu popularnego „Chińczyka”, mimo to inne dają pole do popisu specjalistom od elektroniki.
Część gier przypomina, fizycznie dotykalny, mikroświat. Na przykład, wprowadzona na rynek w 2003 roku przez znaną firmę Ravensburger jedna z gier wyposażona już została w namiastkę sztucznej inteligencji, dodatkowe potrafiła generować glosy.
Mamy zatem coraz częściej do czynienia z hybrydami, jeśli idzie o gry i stają się one przez to coraz bardziej pociągające dla użytkowników. Przykładem może być choćby Ankunft Der Microminds.
Wydaje się, że gry hybrydowe zaczynają dominować, zarówno na rynku, jak i w aspekcie zapotrzebowania użytkowników. To niestety martwi tradycjonalistów, zwłaszcza kiedy do miana planszówek ktoś zalicza grę opartą na tabletach.
Za i przeciw
Tego się raczej nie rozstrzygnie, kto ma rację, jeśli idzie o stopień elektroniki stosowanej w „planszówkach”. Póki co można mówić o technicznych wadach i zaletach lub poziomie… intelektualnym.
Jeśli przyjrzymy się współczesnym „planszówkom” hybrydowym pod względem designe’u to spora część z nich skierowana jest do gustów mało wymagających. Mamy po prostu do czynienia z wizualnym kiczem. Dodatkowo materiał pokrywający elektronikę (najczęściej sztuczne tworzywo) niejednokrotnie przypomina jarmarczne zabawki z poprzedniej epoki. Dodatkowo elektronika (która czasem szybko się psuje) trudna jest do naprawienia. Tego problemu nie ma z planszówkami bez elektroniki.
Po prostu grom hybrydowym nadal brakuje szeroko rozumianej subtelności i smaku w kontekście wyglądu. Mimo to mają one przed sobą przyszłość.
fot. Pixabay.com