Może najlepiej zacznijmy od tego, że składanie gazet, książek, folderów i ulotek z jednej strony może być sztuką, z drugiej rzemiosłem wymagającym nierzadko głębokiej wiedzy i umiejętności. Rozwijają i zmieniają się programy graficzne do składu publikacji, jednak pewne zasady wydają się nieśmiertelne.
Nadal profesjonalistę rażą „bękarty”, czyli jednowierszowe zakończenia akapitów na górze następnej strony, albo wiszące spójniki na końcach wierszy. Nieco mniej rażące bywają „wdowy” ale warto jest je likwidować w miarę możliwości. Kiedyś zajmował się tym zecer – obecnie niezastąpione są programy, a konkretnie InDesign. Nierzadko pojęcie łamu mylone jest z kolumną (w gazecie kolumną jest strona), choć nieco inaczej to wygląda w odniesieniu do interfejsu portalu internetowego.
Trochę historii
Ci, którzy zajmują się składem wszelkich publikacji od trzech dekad, mieli okazję prześledzić ewolucję edytorów, programów komputerowych do składu. Mieli na pewno do czynienia z Pagemakerem, potem Quarkiem, by wreszcie rozkoszować się pracą w InDesign’ie.
Robiąc skład w Pagemakerze z dużą ilością grafiki dało się zauważyć, że wraz ze zwiększaniem ilości zdjęć lub rysunków plik otwierał się coraz wolniej. Liczył nierzadko kilkaset MB. Oczywiście prędkość zależała i wtedy od pojemności dysku, karty graficznej i przede wszystkim od ilości pamięci RAM.
Rewolucja Adobe
Rewolucyjnym pomysłem okazało się podlinkowywanie grafiki i tak się pracuje w InDesign’e – najczęściej pracujemy na pliku ważącym niewiele. Za to widzimy wyraźnie grafikę i na dodatek możemy regulować jej jakość na widoku. Grafika bowiem jest podlinkowana i w trakcie pracy nie obciąża głównego pliku.
Mamy też opcję „pakiet”, która pozwala na zebranie wszystkich materiałów w osobnym folderze z podfolderami – w osobnym grafika w osobnym tekst. Wszystko się łączy na zasadzie podlinkowania. Dodatkowym plusem jest to, że unikamy bałaganu.
InDesign podsuwa wiele rozwiązań graficznych, możemy dodawać ramki, wstawiać cień lub stosować rozmycie grafiki. Świetnie pomyślana została regulacja odległości, numeracja stron i wszelkie wyrównania.
Oczywiście, nie ma takiego programu, który nam ułatwia wszystko i zawiera wszelkie aplikacje. W samym INDesign’e nie ma na przykład aplikacji automatycznie usuwającej wiszące spójniki. Jest natomiast możliwość zastosowania tak zwanych grepów (kodów) – w tym wypadku z wykorzystaniem aplikacji „znajdź – zastąp”, którą znajdziemy w edycji.
I tu do usunięcia wiszących spójników niezbędny się okaże taki kod:
(\b)(a|i|o|u|w|z|A|I|O|U|W|Z)(\b\s)
Poszczególne kroki znajdziemy między innymi na Youtube. Natomiast niech ten kod będzie drogowskazem dla tych, którzy czasem czują się zagubieni pracując w InDesign’ie.